Stellantis zmodernizował typoszereg K9, czyli swojego małego vana. W przypadku Opla Combo do sprzedaży trafić ma jeszcze w 2023 roku.
Pisałem ostatnio kilkukrotnie o nadchodzących nowościach Stellantis w segmencie LCV. Jednak poza Ducato oraz kolejnymi klonami w postaci Boxera czy Jumpera, światowy i zarazem multibrandowy koncern zaprezentował też zmodernizowane wersje małych furgonetek.
Oczywiście dalej bazą jest typoszereg K9, który wykorzystuje wspólną dla wszystkich bliźniaczych vanów płytę podłogową EMP2 w postaci Citroena Berlingo, Peugeota Partnera czy Opla Combo (Toyota Proace City to też K9, ale Toyota nie należy do Stellantis).
Nowy pas przedni oraz duże cyfrowe wyświetlacze w kabinie Combo
Jednak w przypadku Combo Cargo (odmiany użytkowe z homologacją N1) oraz Combo Life (warianty osobowe z homologacją M1) wyróżnikiem furgonetek Opla mają być od teraz matrycowe reflektory LED Intelli-Lux. Combo E po faceliftingu ma być pierwszym modelem w swojej klasie wyposażonym w tę technologię.
Zatem nowoczesne reflektory wkomponowano w przeprojektowany pas przedni znany pod nazwą Opel Vizor, który pojawił się już w linii stylistycznej najnowszych osobówek tej marki.

Do tego w ramach kuracji odmładzającej w kabinie pojawiła się nowa 4-ramienna kierownica, która w elektrycznym Combo będzie mieć obok siebie łopatki do obsługi systemu rekuperacji składającego się z trzech trybów.
Odświeżone Combo E zyskało także nowe systemy informacyjno-rozrywkowe z 10-calowymi kolorowymi ekranami dotykowymi oferując ulepszoną grafikę i multimedia a także kompatybilność z bezprzewodowymi urządzeniami Apple CarPlay i Android Auto.
Opel Combo Electric z większym zasięgiem. A co z benzyną i dieslem?
W komunikacie prasowym Opel sporo miejsca poświęcił na temat elektrycznej wersji Combo, która dalej ma mieć 136 KM i 270 Nm, choć podejrzewam, ze te parametry są dostępne wyłącznie w trybie Power.
Ograniczona moc i moment obrotowy a nadrzędnym celem zasięg to domena programu Eco, a jest jeszcze tryb Normal.
W każdym razie ciekawą deklaracją jest to, że na takiej samej pojemności Combo z nowym akumulatorem trakcyjnym 50 kW może przejechać do 330 kilometrów (według WLTP) – to nawet o 50 kilometrów więcej niż podawano dotychczas.

Po części to zasługa wydajnej pompy ciepła, która pomaga oszczędzać energię akumulatora podczas eksploatacji w niskich temperaturach.
W informacji prasowej podano też, że standardowa ładowarka pokładowa ma moc 7,4 kW i 11 kW w opcji, natomiast dla prądu stałego DC istnieje możliwość ładowania mocą do 100 kW – wtedy baterię podładujemy do 80% w mniej niż 30 minut.
Niestety, na koniec muszę z przykrością stwierdzić, że chociaż zdecydowanie najwięcej sprzedawanych jest ciągle wersji spalinowych Combo, to w komunikacie podano tylko ogólnie, że pojazd jest dostępny także z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi.
A do tego, że wersja z silnikiem wysokoprężnym jest do zamówienia z automatyczną lub manualną przekładnią. Domyślać się zatem mogę, iż chodzi o dotychczas stosowane turbodoładowane jednostki benzynowe 1.2 oraz silniki diesla 1.5.
Zarówno wersje spalinowe, jaki i Combo Electric mają pojemność ładowni dochodzącą do 4,4 m3 (wariant L2 z otwieraną kratką i składanym fotelem pasażera.
O ile jednak Opel podał, że elektryczne Combo ma ładowność do 780 kg i 750 kg uciągu na haku, czyli wchodzi w grę tylko i wyłącznie przyczepa lekka. Zapewne spalinowe odmiany oferują lepsze parametry, ale widocznie ludzie z marketingu Opla wstydzą się tego, że mają w ofercie jeszcze silniki benzynowe i jednostki wysokoprężne…





Źródło zdjęć: Opel