Na autostradzie A1 pod Radomskiem chłodnia na podwoziu Iveco Daily uderzyła w naczepę. Chwilę potem w busa wjechał Mercedes Sprinter.
Do bardzo groźnej sytuacji doszło we wtorek 8 listopada około godziny 15:47 w miejscowości Kosówka nieopodal Radomska.
Najpierw w naczepę wjechała chłodnia na podwoziu Iveco Daily a dosłownie chwilę w tył busa uderzył Mercedes Sprinter.
W wyniku tego zdarzenia „A1-ka” w kierunku Gdańska została całkowicie zablokowana a na miejscu pojawiły się m.in. 2 zastępy straży z Radomska oraz aż 3 jednostki z lokalnych OSP.
Co ciekawe, służby musiały „wycinać” przy użyciu narzędzi hydraulicznych nie prowadzącego chłodnię, chociaż to kabina Daily została o wiele bardziej zmasakrowana, a kierowcę „907-ki”.
Jak informują lokalne media na „A1-kę” zadysponowano też helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, lecz został on zawrócony bowiem mężczyzna z furgonu doznał tylko niewielkich obrażeń i trafił do szpitala karetką. Z kolei prowadzący Iveco odmówił hospitalizacji.

Przy okazji tego zdarzenia można zapytać o skuteczność nowoczesnych systemów bezpieczeństwa, które powinny zapobiec całej tej groźnej sytuacji lub chociaż ograniczyć jej skutki. Ale jak było w tym przypadku? Ciężko wyrokować.
Przyjmijmy jednak, że Daily nie było wyposażone w żadne wymyślne systemy bezpieczeństwa aktywnego ADAS (z ang. Advanced Driver Assistance Systems), jednak Sprintera 907 można już podejrzewać, że miał takowe układy asystujące na pokładzie.
Czy zatem są one nieskuteczne? Niekoniecznie, może po prostu kierowca „blaszki” nie zachował odpowiedniego dystansu a systemu nie miały zwyczajnie możliwości w 100% wyhamowania auta. Prawda jest też taka, że czasem kierowcy sami wyłączają te „wspomagacze” nazywając je także np. „pikaczami”.
Jest też jeszcze jedna opcja, że po układ zgłosił usterkę/problem a może on wynikać – przynajmniej z moich doświadczeń dotychczasowych tak wynika – z zasłoniętej szyby przy dachu, gdzie zazwyczaj znajduje się część czujników pomiarowych ADAS.
Źródło zdjęć: OSP Kamieńsk