Wychodzi na to, że wrocławska „drogówka” zatrzymała chyba najszybszego w Polsce Forda Transita. A może diagnosta się podłożył?
W piątek 12 maja funkcjonariusze z Wrocławia opublikowali bardzo interesujący komunikat dotyczący kontroli drogowej Forda Transita na ulicy ul. Klecińskiej. Powodem zatrzymania był fakt, że 33-letni kierowca jechał bez zapiętych pasów bezpieczeństwa oraz przekroczył dopuszczalną prędkość.
W trakcie weryfikacji stanu technicznego białego dostawczaka policjanci stwierdzili wiele nieprawidłowości w stanie technicznym auta, w tym wycieki płynów eksploatacyjnych, niesprawny sygnał dźwiękowy czy pękniętą obudowę tylnej lewej lampy zespolonej.
Do tego Transit miał niesprawne światło stopu, podświetlenie tablicy rejestracyjnej nie działało a i ogumienie miało zużyty bieżnik.
Najciekawsze jednak jest to, że według informacji zawartych w systemie informatycznym kontrolowany dostawczak zaliczył 30 minut wcześniej badanie techniczne w oddalonej o 140 kilometrów stacji kontroli pojazdów w Kędzierzynie-Koźlu. No i stan licznika wskazywał, że po wizycie w SKP kierowca przejechał zaledwie 31 km…
Ostatecznie wrocławscy policjanci zatrzymali dowód rejestracyjny Transita, a 33-latek z trzema mandatami w kieszeni musiał kontynuować podróż już innym środkiem lokomocji.
Do tego w ramach postępowania wyjaśniającego tłumaczyć się będzie musiał także diagnosta, który „podbił” badanie technicznego zatrzymanego busa.
Źródło zdjęć: Policja