Reklama

10 rzeczy, które powinny być w każdym busie (zdjęcia)

10 rzeczy, które powinny być w każdym busie (zdjęcia)

Ułatwiają pracę, ale też są niezastąpione w razie kłopotów – oto 10 przydatnych gadżetów, które powinny znaleźć się w każdym samochodzie dostawczym.

Nieważne, czy jeździsz chłodnią z po województwie, furgonem po całej Polsce, czy „międzynarodówką” po Europie. Zawsze w twoim dostawczaku powinny być akcesoria, które ułatwią Tobie pracę, ale też pomogą wyjść cało z niespodziewanych „przygód” w trasie.

Poniższy „niezbędnik” to oczywiście baza, która może, a nawet powinna być poszerzona o kolejne akcesoria typowe dla specyfiki i rodzaju wykonywanej pracy. No bo w końcu nie trzeba chyba nikomu przypominać, że kierowca busa z plandeką na 10 europalet, który pracuje w systemie 3/1 (3 tygodnie w trasie, 1 w domu) powinien wziąć ze sobą m.in. komplet przyborów toaletowych i solidny zapas prowiantu oraz wody pitnej. O komplecie dokumentów też chyba nie wypada wspominać…

Reklama

Niezbędnik busiarza, czyli 10 rzeczy, które powinny być w każdym busie

1. Telefon komórkowy, uchwyt do telefonu.

„Komórka” od lat należy do podstawowych urządzeń stosowanych przez kierowców. Dzięki niej można szybko skontaktować się klientem, czy z szefem. Teraz w dobie smartfonów to nie tylko urządzenie do dzwonienia, ale również aparat fotograficzny, a nawet kamera. Oczywiście dzięki połączeniu z internetem można szybko sprawdzić e-maile, a dzięki odpowiedniej aplikacji wyszukać np. najtańszą stację paliw lub parking z toaletami i darmowym Wi-Fi.

Nieodzownym elementem towarzyszącym „komórkom” jest uchwyt mocujący telefon np. do przedniej szyby, czy do kratek nawiewu. Na rynku można kupić wiele takich akcesoriów, ale te najtańsze, nawet za kilka złotych, niezbyt dobrze wypełniają swoje zadanie. Trzeba w końcu pamiętać, że po najechaniu na większą wyrwę taki „bubel” może odpaść od szyby uszkadzając za zwyczaj o wiele droższy telefon.

2. Nawigacja, papierowa mapa.

Po telefonie komórkowym nawigacja samochodowa to chyba drugi najpowszechniejszy gadżet, który znajdziemy w kabinach busów. Nową, markową nawigację można kupić za 350-450 złotych. I chociaż w większości przypadków działa bez problemów, to zawsze trzeba pamiętać, że to my kierujemy pojazdem, a nie nawigacja. Bywały bowiem przypadki, że ktoś wjechał do rzeki, czy w sam środek podmokłego pola, „no bo nawigacja tak pokazywała”.

Nieaktualne oprogramowanie, czy chociażby awaria nawigacji może sprawić sporo problemów. Dlatego zawsze warto mieć w schowku papierową mapę. Przydaje się kurierom (mapa miasta), przydać się może też busiarzom jeżdżącym po całej Europie (samochodowa mapa Europy).

Oczywiście, jeżeli jeździmy po kraju i odwiedzamy ciągle te same punkty dostaw, można zrezygnować z nawigacji, i poprzestać na papierowej mapie i nawigacji w smartfonie.

3. Płyty CD, pendrive z muzyką, laptop, tablet

O ile wyprawę z nad polskich gór nad Bałtyk uprzyjemnić możemy sobie słuchając jednej z krajowych rozgłośni, to poza granicami kraju warto już mieć ze sobą kilka płyt z naszą ulubioną muzyką, no chyba, że z radia uczycie się słowackiego, niemieckiego, czy francuskiego.

Jeżeli nasz system audio ma wejście na USB, czy czytnik kart SD, to warto z tego skorzystać, bowiem cała nasza dyskografia pomieści się może nie na kilkunastu płytach CD , ale np. na jednym pendrive’ie, dzięki czemu oszczędzimy trochę miejsca w schowkach na inne bardziej potrzebne akcesoria.

Jeżeli specyfika naszej pracy polega niejednokrotnie na kilkugodzinnym oczekiwaniu na rozładunek/załadunek (o pracy na trasach międzynarodowych nie wspominając), warto mieć ze sobą laptopa, czy tablet. Oczywiście przeglądanie stron internetowych, czy oglądanie filmów i seriali powinno się odbywać wyłącznie na postoju, chociaż są i tacy kierowcy, którzy ryzykują swoje życie i zdrowie, aby uprzyjemnić sobie nudną jazdę oglądając… film.

Zobacz też: Kierowca Boxera wjechał w śmieciarkę, bo oglądał film

Aby zapewnić stałą łączność ze światem potrzebna jest naładowana bateria. Wykorzystując odpowiednią przejściówkę i gniazdko 12V, które znajdziemy w zdecydowanej większości dostawczaków, możemy podładować naszą komórkę, laptop, czy tablet. Jednak w przypadku kierowców używających np. dwóch telefonów, nawigacji, czy CB-radia, trzeba już zainwestować w specjalny rozdzielacz, który nie powinien kosztować więcej niż 20-30 złotych.

4. Wideorejestrator jazdy.

Co raz więcej kierowców montuje w swoich pojazdach wideorejestratory jazdy. I nie ma się temu co dziwić. Czasem podczas niegroźnej „parkingówki” sprawca kolizji nierzadko przedstawia inaczej przebieg zdarzenia niż miało to w rzeczywistości miejsce. Wystarczy więc czasem sama obecność kamerki za przednią szybą, aby sprawca wypadku nawet nie próbował wymyślać korzystniejszej dla niego wersji przed policjantami.

Kupując wideorejestrator jazdy trzeba pamiętać, aby rozdzielczość i kąt widzenia była jak największa. W internecie można znaleźć testy poszczególnych kamerek, ale najtańsze modele (znacznie poniżej 100 złotych) oferują zazwyczaj kiepską jakość obrazu, zwłaszcza przy gorszym świetle, np. w nocy, czy podczas opadów deszczu.

O ile w Polsce korzystanie z wideorejestratorów jazdy jest dozwolone, to w niektórych krajach ich używanie jest surowo zabronione. W Austrii za używanie kamerek samochodowym zapłacić można 10 000 euro grzywny, a  w Niemczech nie mogą one być dowodem przed sądem.

I jeszcze jedna ważna kwestia. Nagrywanie to jedna rzecz, ale trzeba też uważać z udostępnianiem filmów np. w serwisie YouTube. Opublikowanie bez zgody numerów rejestracyjnych innego pojazdu, czy wizerunku jakiegoś kierowcy lub pieszego może skończyć się w sądzie.

5. Zapasowe żarówki, bezpieczniki, płyn do spryskiwaczy.

Spalona żarówka to chyba najczęściej występująca drobna usterka w samochodzie dostawczym. Jeżeli nie działa jedna „postojówek”, możemy nie zauważyć tej awarii przez długie miesiące, lecz spaloną żarówkę świateł wychwycić powinniśmy bardzo szybko. Mocno ograniczona widoczność w nocy, czy nieuniknione wcześniej czy później spotkanie z patrolem policji to chyba wystarczające powody, aby wozić ze sobą zestaw żarówek. O ile w Polsce nie ma takiego obowiązku to np. we Francji komplet żarówek należy do obowiązkowego wyposażenia każdego samochodu.

Przepalony bezpiecznik to kolejna mała usterka, którą można samodzielnie usunąć. Oczywiście nowy bezpiecznik powinien mieć taki sam amperaż, co stary, a schemat instalacji znaleźć można m.in. w instrukcji obsługi lub na skrzynce bezpieczników. O ile raz jeden bezpiecznik nie powinien wróżyć niczego złego, to powtarzające się przepalenia powinniśmy skonsultować z elektrykiem samochodowym.

Podobnie jak zestaw żarówek, tak i komplet bezpieczników nie jest na polskich drogach wymagany, jednak już na Słowacji to jeden z elementów obowiązkowego wyposażenia pojazdu.

Nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że płyn do spryskiwaczy kończy się zawsze w najmniej odpowiednim momencie. Jeżeli za 2-3 kilometry będziemy mieli stację paliw, nie będzie to duży problem. Jednak czasem i przez 20 kilometrów można przecież nie trafić na otwarty sklep ze zwykłą wodą mineralną na zastępstwo. A przecież wystarczy wozić ze sobą litrowy baniaczek z płynem, aby w razie konieczności uzupełnić pusty zbiorniczek.

6. Pasy transportowe, trytytki, taśmy power tape.

Jeżeli przewozisz swoim dostawczakiem europalety, betoniarkę, czy nawet motocykle, pasy transportowe pozwolą zabezpieczyć bezpiecznie ładunek i przytwierdzić go do podłogi na pace. Jest to o tyle ważne, że podczas wypadku, a nawet awaryjnego hamowania ładunek nie przesunie się, przez co może dojść do jego uszkodzenia lub nawet skaleczenia kierowcy.

Oczywiście zdarzały się też przypadki, kiedy niezabezpieczony towar wpadał na kierowcę powodując poważniejsze uszkodzenie ciała a nawet śmierć, jednak najczęściej kończy się na obitej od wewnątrz ścianie bocznej (w furgonach) lub grodziowej, czy rozerwaniu poszycia plandeki.

W trasie wszystko się może zdarzyć, więc zabranie do schowka plastikowych opasek zaciskowych jest wręcz wskazane. – Uszkodzony zderzak po zderzeniu z kotem, zgubiona zapinka w nadkolu to tylko skromne przykłady zastosowania niezawodnych trytytek.

Do tego w każdym busie przyda się solidna taśma samoprzylepna, nazywana z angielskiego jako power tape. Czy to po wybiciu bocznej szybki, czy przy zabezpieczeniu uszkodzonego lusterka (żeby nie zamokła „elektryka”) taka gruba taśma potrafi zdziałać cuda.

7. Narzędzia, latarka, rękawice robocze.

Jeżeli zdarzy się już mniejsza lub większa awaria, to niezbędny będzie zestaw narzędzi z kombinerkami, szczypcami a nawet młotkiem. Niestety fabryczny zestaw zazwyczaj nie jest zbyt solidny i rozbudowany, dlatego dobrze jest wozić ze sobą sprawdzony komplet kluczy i innych narzędzi.

Zobacz też: Opony w aucie dostawczym – jak o nie dbać? (zdjęcia)

W jednym ze schowków blisko kierowcy powinna znaleźć się para roboczych rękawic, ale druga zapasowa (rękawice szybko giną lub niszczą się podczas pracy) może być już umieszczona np. w międzyosiowej skrzynce narzędziowej.

O ile wymiana koła w dzień nie należy do trudnych zadań, to już po zmierzchu przyda się latarka. Polecić można zwłaszcza te modele wykorzystujące energooszczędne diody LED z solidną, np . wykonaną z aluminium obudową. Mocna konstrukcja jest o tyle ważna, że przydać się może, kiedy trzeba będzie chociażby wybić szybę, aby dostać rannych w aucie, ale też służyć może m.in. do odstraszenia napastników chcących ukraść przewożony przez nas towar.

8. Gaśnica, trójkąt ostrzegawczy, apteczka.

W Polsce elementem obowiązkowym w każdym aucie jest kilogramowa gaśnica i trójkąt ostrzegawczy, a apteczka jest jedynie zalecana.

Trochę inaczej jest chociażby w Niemczech, gdzie wymagany jest trójkąt oraz apteczka z gumowymi rękawiczkami. Z kolei w Holandii obowiązkowym z wymienionych wyżej akcesoriów jest tylko trójkąt.

W przypadku gaśnicy należy pamiętać o tym, aby miała ona homologację i ważne badanie techniczne.

9. Kamizelka odblaskowa, koc, poduszka, ciepła kurtka, peleryna przeciwdeszczowa.

Nie ma się co dziwić, że kamizelka odblaskowa jest wymagana w wielu europejskich krajach. Zarówno w Czechach, na Słowacji, ale też w i Niemczech to element wymagany i nierzadko kontrolowany przez tamtejszą policję. Do tego w wielu państwach (Portugalia, Holandia) wymagane jest, aby kamizelka była wewnątrz kabiny pasażerskiej, a nie np. na pace.

W Polsce ten zapewniający rewelacyjną widoczność element nie jest prawnie wymagany od kierowców, jednak dobrze mieć taką kamizelkę zawsze pod ręką, aby w razie potrzeby opuścić pojazd już z nałożoną na siebie kamizelka.

Nadchodzi czasem taki moment, że nie pomogą żadne kawy, czy napoje energetyczne i kierowca po prostu musi się zdrzemnąć. Dlatego grupy koc i poduszka pod głowę także znalazły się w w tym zestawieniu.

Poza tym, jeżeli mamy jeszcze miejsce, warto wcisnąć do skrzynki narzędziowej między osiami (jeżeli oczywiście takową posiadamy) lub upchnąć na półce pod sufitem ciepłą kurtkę, której nie będzie szkoda pobrudzić smarem, czy błotem.

Zobacz też: Używany dostawczak – poradnik kupującego (zdjęcia)

W końcu nieraz zdarzy się wykonywać rozładunek, czy załadunek w mało sprzyjających okolicznościach. Jeżeli kurtka nie mieści się już w aucie, to zamiast niej powinniśmy mieć chociaż pelerynę przeciwdeszczową, która może nie ochroni przed chłodnym wiatrem, ale na pewno sprawi, że nie przemoczymy ubrania.

10.  Szczotka do zamiatania paki, szmaty, skrobaczka do szyb.

Aby utrzymać względny porządek na pace, trzeba wyposażyć się w szczotkę z długim ramieniem. Po kilku dniach, a czasem nawet i godzinach kurz, resztki foli streczowej, czy kawałki kartonów plus trochę wilgoci potrafią uczynić z ładowni mały śmietnik na kołach.

Do tego w busie, jak i w zwykłym aucie przyda się kilka szmat, którymi wytrzemy śliskie dźwigienki sterujące „windą”, czy – jeżeli są czyste – przetrzemy zewnętrzne lusterka z pyłu po wizycie w kopalni kruszyw.

Ostatnim elementem w tym zestawieniu jest skrobaczka do szyb. O ile w osobówce wystarczy jakakolwiek sztuka na stanie, to w dostawczaku lepiej zainwestować w solidną konstrukcję, która nie złamie się przy pierwszym użyciu. Skrobaczkę dobrze jest wozić ją w aucie cały rok, bo nawet w Polsce zdarza się zdrapywać szron z przedniej szyby nawet pod koniec kwietnia, nie mówiąc już o wyższych alpejskich przełęczach, gdzie takie rzeczy zdarzają się nawet w maju.

Podziel się: