W sumie dla kierowcy to było tylko 600 zł różnicy. Teraz prowadzącemu Volkswagena Caddy grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Komenda Miejska Policji w Białymstoku (woj. podlaskie) we wtorek 27 sierpnia opublikowali dotyczący nietypowego zakończenia kontroli prędkości.
Policjanci z białostockiej „drogówki” prowadząc pomiary pod miejscowością Katarynka zarejestrowali jadącego drogą krajową nr 8 Volkswagena Caddy, którego kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość o 41 km/h.
Za jazdę z prędkością 111 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje „siedemdziesiątka” funkcjonariusze chcieli ukarać zgodnie z taryfikatorem 43-latka z Mazowsza mandatem w wysokości 1000 złotych oraz 11 punktami karnymi.
Mężczyzna z Volkswagena zaczął sugerować policjantom, że mogą się dogadać – nie pohamował się nawet po ostrzeżeniu funkcjonariuszy, którzy ostrzegli go o konsekwencjach.
Mimo tego w pewnym momencie 43-latek wysiadł ze swojego samochodu, podszedł do policjantów i rzucił na podłogę 400 złotych, potem schylił się po pieniądze i położył pieniądze na notatniku policjanta.
W tym momencie został zatrzymany i tego samego dnia prokurator postawił mężczyźnie zarzut udzielenia osobie pełniącej funkcję publiczną korzyści majątkowej za co grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Jakby się tak zastanowić, to kierowca VW narobił sobie poważnych kłopotów o 600 złotych, chyba, że w tym wypadku kluczowe były te punkty karne, ale tego już w komunikacie policyjnym nie podano.
Źródło zdjęcia: Policja