Można by przewrotnie rzec, że cały problem polegał na tym, iż to Daily było zarejestrowane na N2. Efektem wysoka kara i utrata prawa jazdy.
Od samego początku jak prowadzę dostawczakiem.pl, staram się na konkretnych przykładach kontroli tłumaczyć zagadnienia związane m.in. z prawnymi aspektami działalności transportowej.
I ten artykuł będzie kolejnym takim przykładem, ale nieco przewrotnym, bo dotyczącym już pełnoprawnej ciężarówki zarejestrowanej powyżej 3,5 tony DMC.
Chodzi o kontrolę, jaka miała miejsce w czwartek 31 sierpnia w miejscowości Zblewo nieopodal Starogardu Gdańskiego (woj. pomorskie).
Otóż wspomnianym Dajlakiem, który miał prawdopodobnie 7-tonowe DMC (homologacja N2), kierowca i zarazem przedsiębiorca w jednej osobie realizował przewóz drogowy w ramach usługi pomocy drogowej.
I teraz pierwsza ważna kwestia: usługa realizowana pojazdem specjalistycznym pomocy drogowej w promieniu ponad 100 kilometrów od swojej bazy.
Jest to o tyle istotne, gdyż w art. 3 rozporządzenia WE 561/2006 przeczytać można, że kierowca może nie używać tachografu, jeśli kieruje „pojazdami specjalistycznymi pomocy drogowej poruszającymi się
w promieniu 100 km od swej bazy”.
Zatem w tym wypadku prowadzący Iveco mężczyzna powinien rejestrować swoją aktywność kierowcy a tego nie robił. Nie miał też zalogowanej karty kierowcy, bo w ogóle jej nie posiadał.
Tym samym – według przepisów obowiązujących od 1 stycznia 2022 roku – pomorscy inspektorzy ITD zatrzymali kierowcy prawo jazdy na okres 3 miesięcy (kłania się „Ustawa prawo o ruchu drogowym”).
„Krokodyle” ustaliły także, że prowadzący pomoc drogową na podwoziu Daily nie posiada ważnych badań lekarskich i psychologicznych a także ważnej obowiązkowej kwalifikacji wstępnej lub obowiązkowego szkolenia okresowego kierowcy – a te wszystkie zaświadczenia i szkolenia są niezbędne aby wykonywać zarobkowy przewóz rzeczy jako kierowca auta powyżej 3,5 tony.
Jakby tego było mało przedsiębiorca nie posiada uprawnień do wykonywania przewozu drogowego rzeczy w postaci zezwolenia na wykonywanie zawodu przewoźnika drogowego czy licencji na wykonywanie transportu drogowego ani zaświadczenia na przewozy drogowe na potrzeby własne.
A powyższe dokumenty są niezbędne, aby realizować transport zarobkowy pojazdem powyżej 3,5 tony DMC.
Ostatecznie inspektorzy ze Starogardu Gdańskiego wszczęli postępowanie administracyjne w celu nałożenia kary pieniężnej. Jakie to są koszta?
Przykładowo „Ustawa o transporcie drogowym” przewiduje 12 000 zł kary za wykonywanie transportu drogowego bez wymaganego zezwolenia na wykonywanie zawodu przewoźnika drogowego lub bez wymaganej licencji innej niż licencja wspólnotowa.
I teraz pytanie jakby się skończyła ta sama kontrola, jeżeliby kierowca-przedsiębiorca wykonywał ten sam transport zarejestrowanym na 3,5 tony Dajlakiem? Maksymalny mandat karny do 3000 zł (art. 97 Kodeksu wykroczeń) i zaraz dalszej jazdy do czasu rozładunku VW T5, czyli doprowadzenia pojazdu do tzw. normatywności. Bo przyjmijmy, że ten Dajlak z płytą hydrauliczną już „na pusto” na styk zmieściłby się w 3,5-tonowym DMC (jasne, wiem, że taka doka w tej kompletacji to jednak cięższa by wyszła, ale chodzi tylko o sam przykład).
A, na koniec dodam tylko, że ta pomoc drogowa (z hydropłytą i „T5-tką” na plecach) nie miała ważnego badania technicznego…
Źródło zdjęcia: WITD Gdańsk
Odpowiedzi
Napisz tu swoją opinię
Kuriozum!
Komentarze zamknięte.