Policjanci z Turyngii zatrzymali do kontroli VW Craftera. Jak się okazało kierowca pracował nielegalnie i przewoził chłodnią butle z gazem.
Jest takie polskie przysłowie, które brzmi „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma” i idealnie wpisuje się w sytuację, do jakiej doszło na niemieckiej autostradzie A71 w piątek 6 stycznia. Policjanci z inspektoratu autostradowego zatrzymali do kontroli Volkswagena Craftera.
Autem jechał Irakijczyk, który na zlecenie jednej z niemieckich firm przewoził artykuły spożywcze do różnych restauracji.
W takcie sprawdzania ładowni okazało się, że znajdują się tam też niezabezpieczone przed przemieszczeniem butle z gazem.
Jak wynika z policyjnej notatki, obywatel Iranu nie był w stanie udowodnić, że został przeszkolony w zakresie przewozu towarów niebezpiecznych, a ponadto sam Crafter nie spełniał przepisów ADR.
Do tego jedna z opon chłodni wskazywała znaczne zużycie bieżnika (wysokość 1,4 mm zamiast minimalnych 1,6 mm).
Do tego funkcjonariusze stwierdzili naruszenie przepisów socjalnych, gdyż nie prowadzono ewidencji czasu prowadzenia pojazdu i odpoczynku kierowcy.
Ostatecznie dalszy transport został zabroniony a po konsultacji z organami celnymi wszczęto postępowanie dotyczące niezarejestrowania kierowcy z Iraku jako pracownika przez niemiecką firmę.
Przy okazji warto wspomnieć, że kilkanaście dni wcześniej, bo 27 grudnia funkcjonariusze policji autostradowej z Turyngii poddali kontroli czeskiego Mercedesa Sprintera jadącego autostradą nr 9. Busa prowadził Wietnamczyk.
Jak się szybko okazało 3,5-tonowy dostawczak ważył 7 ton, co zakończyło się wpłaceniem depozytu w wysokości 495 euro na poczet kary a wietnamskiemu kierowcy zabroniono dalszej jazdy tak przeładowanym pojazdem.
I na koniec pytanie: jak po niemiecku i czesku brzmiałoby „nie jeździć u dziada”? 😉
Źródło zdjęcia: Polizei