Takich historii będzie więcej… Niemiecka policja zatrzymała Teslę Model X z ładowarką na przyczepie., bo nie starczyło jej uciągu na haku.
Na początek krótkie wytłumaczenie: w tej historii nie pojawia się żadne dostawczak, ale można się domyślać, że nikt nie kupi elektrycznego SUV-a za ponad pół miliona złotych, żeby ciągać nim ładowarkę. I nie mówię tutaj o ładowarce do uzupełniania baterii, tylko o takiej zwykłej ładowarce kołowej 😉
Raczej była to sytuacja w stylu padł nam „Szpirinter” (dla Niemców każdy dostawczak do Sprinter, jak kiedyś dla większości Polaków każdym dostawczakiem była Nyska czy Żuk), więc 19-letni Niemiec podpiął pod hak Tesli przyczepę widoczną na zdjęciu ładowarką kołową.
Co ciekawe, Tesla Model X zatrzymana w piątek 17 stycznia przez policjantów w pobliżu miasta Stralsund miała wpisane w dowód rejestracyjny niezłe 2250 kg uciągu na haku, ale sama ładowarka ważyła 2900 kg.
Do tego funkcjonariusze, którzy ściągnęli z autostrady A96 ten zestaw na B+E musieli dodać 700 kg masy własnej 3-osiowej przyczepy.
Ostatecznie kontrola zakończyła się grzywną w wysokości 380 euro oraz 1 punktem karnym (w Niemczech można mieć 8 punków „w Flensburgu”).
I na koniec mała refleksja: w sporej części aut osobowych i dostawczych uciąg na haku jest zdecydowanie niższy niż w przypadku spalinowych wariantów tego samego modelu. Są także elektryki, jak np. eVito czy aktualnie oferowany eSprinter czy VW e-Crafter, gdzie nie ma możliwości holowania żadnej przyczepy.
Ale wracając do tych elektrycznych aut z homologacją pozwalającą ciągnąć przyczepy: podpięcie przyczepy zdecydowanie obniża zasięg. O ile? Podczas prezentacji Iveco eDaily, które akurat ma rekordowe 3,5 tony w segmencie eLCV dowiedziałem się od jednej z osób reprezentującej centralę Iveco, że po podpięciu przyczepy deklarowanego zasięgu zostać powinno 40%…
No cóż. Najnowsze konstrukcje już posiadają coraz lepsze parametry w kwestii uciągu na haku, co też oznacza, że i komunikatów z przekroczonymi parametrami będzie przybywać.
Źródło zdjęcia: Polizei