Pod Grudziądzem doszło do zderzenia osobówki z elektrycznym vanem jeżdżącym we flocie InPost. Żadnego pożaru nie było.
W ostatnim czasie część mediów lubi pisać o pożarach elektrycznych pojazdów i problemach z ich ugaszeniem. Nie jest jednak tak, że każda większa czy mniejsza kolizja skutkują zapaleniem się takiego „bateryjkowozu”.
I jeśli taki wypadek czy kolizja nie nadaje się, aby zrobić z tego „klikający” się materiał, bo nic się nie zapaliło, to wieść o takim zdarzeniu nie trafiają do szerszego kręgu odbiorców.
Zatem trochę na przekór chciałem napisać o zdarzeniu drogowym, do którego doszło we wtorek 26 września w miejscowości Nowa Wieś.
Tam około godziny 14:00 na skrzyżowaniu ul. Świerkocińskiej i Łąkowej zderzył się Ford Fusion oraz kurierski Nissan e-NV200 XXL Voltia z napędem elektrycznym.
Na miejscu pojawiło się aż 5 zastępów straży pożarnych: Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Grudziądzu oraz z OSP Wielki Wełcz i OSP Dusocin. Obaj kierowcy zostali zabrani do szpitala karetkami pogotowia, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Okazuje się zatem, że nie jest tak, że każde większe lub mniejsze zderzenie z udziałem elektrycznego pojazdu kończy się pożarem. Poza tym na polskich drogach przybywa pojazdów zasilanych bateriami trakcyjnymi, czy tego chcemy czy nie 😉
Źródło zdjęć: KM PSP Grudziądz
Odpowiedzi
Napisz tu swoją opinię
Nie tak dawno wszystkie Media rozpisywały się o zapaleniu się statku przewożącego samochody że to wszystko było wina przewozonego elektryka. Po tym jak statek ugaszono i okazało się że żaden elektryk nie spłonął nikt z tych mediów nie dokonał korekty…
Komentarze zamknięte.