Katalonia nie rozpieszcza użytkowymi klasykami, ale na ulicach Barcelony jest sporo elektrycznych dostawczaków, jak malutki Piaggio Porter Electric.
W drugim odcinku z cyklu „dostawczakiem.pl z wizytą w…” bohaterem nie będą jak w Holandii kilkudziesięcioletnie egzemplarze napotkanych na ulicach Volkswagenów T2, czy Fordów Transitów.
Zobacz też: Dostawcze klasyki – dostawczakiem.pl z wizytą w Holandii (zdjęcia)
Czemu nie będzie klasyków? Bo po prostu ich nie zauważyłem podczas dwudniowej wizyty w Katalonii. Poczyniłem natomiast kilka – mam nadzieję – ciekawych spostrzeżeń, którymi chciałbym się podzielić.
Barcelona to drugie pod względem mieszkańców najludniejsze miasto Hiszpanii (1,6 miliona osób ) i zarazem europejska stolica jednośladów (136 sztuk na 1000 mieszkańców).
Stąd też takie zdjęcie główne tegoż artykułu – poobijany Nissan Vanette, który ze względu na brak miejsca przy ulicy, zaparkowany jest tak, że niemal dotknął przednim zderzakiem innego auta. A w tle widać motocykl Yamahy.
Nie ma się więc co dziwić, że w tym mocno zaludnionym mieście, gdzie mało jest miejsc postojowych na zwykłe osobówki, mieszkańcy przesiedli się na motocykle i rowery. A, a co z samochodami dostawczymi, które w ramach codziennej dystrybucji muszą docierać nawet do samego centrum Barcelony?
Zobacz też: Test: MAN TGE 3.140 – napęd 4×4 i otwarta skrzynia (wideo, zdjęcia)
Sporą część dystrybucyjnych samochodów stanowią takie auta jak Isuzu NPR, czy Nissan Cabstar.
Ich wspólną zaletą jest pionowo poprowadzona kabina, dzięki czemu parkowanie na centymetry podczas rozładunku jest o wiele prostsze niż w przypadku modeli z wychodzącą do przodu maską.
Ponadto sporo dostawczaków to raczej krótkie wersję. Znaczną ich część stanowią furgony w wersjach L2H2, niekiedy L3H2. Popularnych na polskich ulicach 12- lub 15-paletówek nie zauważyłem w ogóle. No, ale gdzie by zaparkował takim monstrum w mieście, gdzie nawet dla osobówek ciężko o miejsce?
Zauważyć też nietrudno elektryczne Piaggio Porter Electric, których używają służby miejskie. Małe autko wykorzystywane m.in. do prac porządkowych lub remontowych ma nieco ponad 110 kilometrów zasięgu, a jego prędkość maksymalna to wystarczające w miejskich warunkach 57 km/h.
Do tego zauważyłem też kilka egzemplarzy elektrycznego Nissana e-NV200 oraz kilka Iveco Daily w wersji CNG, które CNG nie emitują cząstek sadzy, a do tego mają o wiele niższą emisję szkodliwych substancji w spalinach.
Zobacz też: Elektryczne Nissany e-NV200 do wynajęcia we Wrocławiu od listopada
La Rambla to słynny deptak, na początku którego spotkałem okratowanego Mercedesa Sprintera z solidnym orurowaniem z przodu. Barceloński radiowóz stojący w poprzek wejścia na La Ramblę to wynik ataku terrorystycznego z użyciem furgonetki.
Jadący Fiatem Talento zamachowiec wjechał rozpędzony na oblężony przez turystów deptak 17 sierpnia 2017 roku, czym doprowadził do śmierci 13 osób i raniąc ponad 130.
Zobacz też: Test: Mercedes Sprinter 316 CDI – furgon klasy premium (wideo, zdjęcia)
Wśród charakterystycznych czarno-żółtych taksówek spotkać można sporo Volkswagenów Caddy Maxi. Oczywiście jest także sporo osobówek jak Toyota Prius, Seat Toledo, czy Skoda Octavia, ale trafiają się też… Mercedesy klasy V.
Co ciekawe, w dzielnicy Eixample (w języku katalońskim wyraz ten oznacza rozszerzenie) spotkać można wyłącznie ośmiokątne skrzyżowania, które są o wiele bezpieczniejsze niż te tradycyjne czterokątne, bo zapewniają o wiele lepszą widoczność i większą przestrzeń wokół przecinających się ulic.
Źródło zdjęć: dostawczakiem.pl