Test: Maxus Deliver 9 2.0 TCDI – Made in China (wideo, zdjęcia)

Test: Maxus Deliver 9 2.0 TCDI – Made in China (wideo, zdjęcia)

Czy chiński furgon z dieslem może konkurować z europejskimi vanami? Tak, a w pewnych aspektach Maxus Deliver 9 wydaje się bezkonkurencyjny.

Polski rynek lekkich pojazdów dostawczych do 3,5 tony DMC od lat jest „zabetonowany” i a wśród najczęściej rejestrowanych nowych LCV są takie marki jak Renault, Ford, Fiat, Iveco, Mercedes-Benz czy Volkswagen (kolejność przypadkowa).

Jakby dodać do tego klony tych samych konstrukcji oferowanych pod innymi logotypami na grillu (przykładem niech będzie typoszereg X250 występujący jako Fiat Ducato, Peugeot Boxer, Citroen Jumper, Opel Movano a niebawem także Toyota Proace Max), to okaże się, że klienci mają coraz bardziej pozorny wybór pomiędzy vanami dostępnymi nad Wisłą.

Reklama

Tym bardziej ciekawy byłem tego, co do zaoferowania ma marka Maxus, której największy z gamy dostawczaków model Deliver 9 występuje z 2-litrową jednostką wysokoprężną pod maską.

Na początek kilka faktów. Marka Maxus należy do chińskiego koncernu SAIC Motor, który jest jednym z największych producentów samochodów osobowych i dostawczych na świecie.

Z kolei Maxus to ostatni model znanego i u nas producenta LDV, jednak w marcu 2011 roku chiński kapitał przejął to przedsiębiorstwo wraz z prawem do tej nazwy. W Polsce oficjalnym importerem pojazdów Maxus jest spółka RSA Polska będąca częścią norweskiej grupy RSA.

Maxus Delivery 9 – przestronna kabina i bogate wyposażenie w serii

Aktualnie Maxus Deliver 9 z silnikiem Diesla dostępny jest jako przednionapędowy furgon oraz tylnonapędowe podwozie do zabudowy L3. W przypadku „blaszki” klienci mogą dostać tylko jeden wariant w postaci L3H2, co już mocno może ograniczyć zainteresowanie tym modelem. Ale po kolei.

W I połowie stycznia otrzymałem na testy Maxusa Deliver 9 z nadwoziem furgon i – co naprawdę warto podkreślić – już warunki atmosferyczne mocno zweryfikowały jakość chińskiej technologii. W trakcie testów chyba ani razu temperatura nie przekroczyła 0 stopni Celsjusza a na drogach zalegał śnieg, błoto pośniegowe a nawet lód. Najrzadszym widokiem był za to suchy czarny asfalt.

Bywały poranki, kiedy mróz sięgał kilkunastu stopni, ale ja ani razu nie miałem problemu z odpaleniem 2-litrowego diesla w Maxusie (polecam przy okazji film załączony powyżej).

Maxus Deliver 9 to największy z gamy dostawczak i występuje nie tylko jako furgon L3H2, ale także jako podwozie do zabudowy. Do tego poza 2-litrowym silnikiem Diesla polscy klienci mogą zamówić elektryczne warianty E-Deliver 9. Za testowym furgonem stoi otwarta skrzynia a dalej kontener.

Standardowo Deliver 9 oferuje 3 miejsca w kabinie. Zarówno dla kierowcy, jak i pasażera siedzącego po drugiej stronie szoferki przestrzeni na głowę czy nogi nie brakuje. Co prawda obudowa drążka skrzyni biegów ogranicza nieco przestrzeń na kolana dla środkowego pasażera, ale konkurencyjne dostawczaki mają podobny problem.

Na pewno na plus zaliczyć można gruby wieniec kierownicy, która już w serii ma sterowanie radiem czy tempomatem także będącym na wyposażeniu standardowym.

To samo tyczy się centralnego wyświetlacza 10,1 cala czy manualnej klimatyzacji, kamery cofania, elektrycznie sterowanych szyb i lusterek, które także są fabrycznie podgrzewane.

Miło, że na wyświetlaczu pomiędzy analogowym obrotomierzem oraz prędkościomierzem znalazł się wyświetlacz poziomu płynu AdBlue, ale nie znajdziemy tam za to wskaźnika temperatury zewnętrznej. Szkoda.

A skoro już punktuję mankamenty, to dodam, że radio nie ma funkcji RDS, czyli wyszukuje automatycznie stacje, ale nie pokazuje już jej nazwy ani innych komunikatów. Do tego mając iPhona można połączyć się z systemem infotainment poprzez AppleCarPlay, natomiast dla użytkowników innych smartfonów pozostaje do ściągnięcia aplikacja QD Link, ale jakoś nie chciała w pełni współpracować akurat z moim telefonem. A, no i system infotainment jest po angielsku a nie po polsku.

Dobra widoczność, niezłe materiały wykończeniowe i dobre ich spasowanie a do tego bardzo bogate wyposażenie standardowe oraz fizyczne przyciski do obsługi nawiewu i klimatyzacji – to tylko część argumentów, którymi przekonuje do siebie Maxus Deliver 9.

Nie są to jakieś może znaczące mankamenty, ale dodać też trzeba, że brakuje kierowcy miejsca, gdzie położyłby właśnie swój telefon czy inne drobne rzeczy. Co prawda po lewej i prawej stronie deski rozdzielczej znajdziemy miejsca na kubek kawy czy puszkę napoju gazowanego, a kolejne dwa cup holdery znajdziemy po otwarciu oparcia ze środkowego miejsca pasażera.

Jednak zamykany schowek (nie na kluczyk) po prawej stronie kabiny pomieści może dwie pary rękawic roboczych. Z drugiej strony mamy sporo przestrzeni pod dzielonym siedziskiem dla pasażerów – zmieści się tam spory plecak czy kilka pasów transportowych i zgrzewka wody mineralnej.

W każdym razie po przejechaniu ponad 1300 kilometrów najbardziej zadziwiło mnie to, że z deski rozdzielczej nie wydobywały się żadne nieprzyjemne dźwięki a jakość jej spasowania stała na naprawdę przyzwoitym poziomie.

Dalszy ciąg materiału znajduje się na kolejnej podstronie

Podziel się:
2

Odpowiedzi

Napisz tu swoją opinię

  1. Maciek

    Najgorszy samochód jaki miałem okazje testować. Po 20tys przebiegu dziura pod pedałami od strony kierowcy. Choinka na desce rozdzielczej, nie ma funkcji która by poprawnie działała. Silnik katastrofa co chwile pali się kontrolka i maksymalnie 80km na godzine można jechać. Serwisowany co kilka miesięcy bes skutku. Boże chroń ludzi przed tym złomem z Chin!!

    1. dostawczakiem.pl

      20 000 km to długi test wyszedł. Masz jakieś zdjęcia tej podłogi po takim przebiegu? Podeślij na kontakt@dostawczakiem.pl – chętnie rzucę okiem 🙂

Komentarze zamknięte.