We wtorek 14 lutego Parlament Europejski przegłosował zakaz sprzedaży nowych aut dostawczych od 2035 roku. Pojawił się też tzw. cel pośredni.
Europarlamentarzyści większością głosów (340 za, 279 przeciw, a 21 wstrzymało się) zadecydowali o zakazie sprzedaży nowych spalinowych samochodów osobowych i dostawczych od 2035 roku.
Oczywiście zakaz rejestracji i zarazem sprzedaży lekkich użytkowych pojazdów do 3,5 tony DMC dotyczyć ma wyłącznie nowych samochodów a te już zarejestrowane dalej będą mogły legalnie poruszać się po drogach we wszystkich krajach Unii Europejskiej.
Poza tym przedstawiciele krajów wspólnoty prowadzili etap pośredni w 2030 roku, kiedy to emisja dwutlenku węgla – w stosunku do 2021 roku – powinna zostać ograniczona przez producentów o 55% w przypadku aut osobowych i o 50%, jeżeli chodzi o modele dostawcze.
Do tego producenci wytwarzający do 1000 sztuk rocznie będą całkowicie zwolnieni z zakazu obowiązującego od 2035 roku a firmy produkujące od 10 000 do 22 000 nie będą musieli martwić się o tzw. cel pośredni wyznaczony na 2030 rok, ale obowiązywać ich już będzie całkowity zakaz wyznaczony na 2035 rok.
Nowe unijne przepisy a rzeczywistość transportowa
Zakaz sprzedaży nowych samochodów dostawczych za niespełna 12 lat budzi olbrzymie wątpliwości wielu przedsiębiorców, jak i użytkowników vanów. I są to uzasadnione obawy łączące się z niemal wrogim nastawieniem przed elektryfikacją lekkich użytkowych pojazdów.
Prawda jest taka, że w Polsce przy obecnej infrastrukturze ładowania, jej rozmieszczeniu itp. użytkowanie elektrycznego dostawczaka może być kłopotliwe. Do tego dochodzi czasem wręcz absurdalnie wysoka cena takiego auta, którego parametry techniczne – w tym zasięg, ale też i ładowność – nie pozwalają stawać w szranki w porównaniu z autami napędzanymi w zdecydowanej większości silnikami Diesla.
Jak dodamy do tego czas ładowania akumulatorów trakcyjnych czy wręcz lokalizacje punktów ładowania przy trasach, gdzie niemożliwe jest podjechanie np. zestawem na B+E bez odpinania przyczepy, okazuje się, że nawet dopłaty z programu „Mój elektryk” o wartości do 70 000 złotych, nie stanowią większej zachęty.
Ze wspomnianego rządowego programu Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zaakceptował dotacje do leasingu ponad 4900 autom typu BEV. Z tego 3800 sztuk to samochody osobowe a 1100 to bezemisyjne lokalnie vany.
Z dopłat korzystają m.in. więksi operatorzy kurierscy, ale mniejsi przedsiębiorcy w ogóle nie rozważają przejścia na napęd elektryczny w swoich autach. Zresztą na rynku o ile można już wybierać pomiędzy furgonami BEV, to dalej firmy potrzebujące zabudowy na podwoziu w zasadzie nie większej oferty takich pojazdów.
Z drugiej strony takie stanowisko Parlamentu Europejskiego to kolejny jasny sygnał dla koncernów motoryzacyjnych, aby mogły poświęcić swoje środki na rozwój elektromobilności, co przynieść powinno krótszy czas ładowania baterii i lepsze parametry podczas użytkowania w niskich czy wysokich temperaturach.
Źródło zdjęcia: dostawczakiem.pl
Odpowiedzi
Napisz tu swoją opinię
Do tego czasu to może być jeszcze koniec parlamentu
Komentarze zamknięte.