Toyota Proace w 2024 roku przeszła facelifting i otrzymała obowiązkowe systemy ADAS. Tak, to kolejny klon typoszeregu K0, ale ma sporo zalet.
Na początek małe wprowadzenie. Proace II generacji to bliźniacza konstrukcja z Citroenem Jumpy, Peugeotem Expertem a także Fiatem Scudo i Oplem Vivaro. Wszystkie te wcielenia typoszeregu K0 produkowane są we francuskich zakładach Sevelnord.
Na polskim rynku ten dostawczak z logotypem Toyoty wszedł na rynek w II połowie 2016 roku i całkiem nieźle sobie radzi, zwłaszcza na tle innych klonów K0.
Z danych polskiego importera wynika, że w segmencie średnich aut dostawczych zarejestrowano po pierwszych 10. miesiącach 2024 roku 2535 egzemplarzy modelu Proace (+3,9% rok do roku). Z tego 1197 pojazdów to warianty użytkowe a 1338 sztuk to osobowe wersje Proace Verso. W segmencie określany przez Toyotę jako MDV oznacza to, że Proace posiada aż 16% udziału i piastuje drugą pozycję za Renault Trafic.
Niedawno typoszereg K0 – a dokładniej każdy z konstrukcyjnych bliźniaków – przeszedł facelifting. Zmiany z zewnątrz oparły się na przestylizowanym pasie przednim, zatem z boku czy z tyłu nadwozia próżno szukać stylistycznych nowości. Ale to tylko część zmian, które przeprowadzono w ramach kuracji odmładzającej.
Toyota Proace 2024 – nowe reflektory, grill i deska rozdzielcza
Przed facelifrtingiem K0 oferowany był jako furgon w trzech długościach nadwozia (Compact, Medium i Long). Aktualnie w ofercie pozostały dwie dłuższe „blaszki”.
Przekazany na testy egzemplarz to najdłuższy wariant Long w bazowej wersji wyposażeniowej Active. I o ile zmieniony pas przedni chyba wygląda atrakcyjniej niż w modelach przedliftowych, to światła do jazdy dziennej to dalej halogeny a nie LED-y, chociaż w serii znajdziemy tam reflektory przeciwmgielne LED.
Znaczne zmiany zauważyć za to można w środku kabiny. Przeprojektowana w górnej części deska rozdzielcza i inna 4-ramienna wielofunkcyjna kierownica prezentują się naprawdę dobrze, chociaż umiejscowienie zagłębień na napoje na szczycie deski rozdzielczej nie jest najlepszym rozwiązaniem. Dlaczego?
Taki postawiony kubek czy plastikowa butelka (raczej 0,5 litra, większa zmieści się w kieszeni drzwi) ogranicza pole widzenia kierowcy. Dodatkowo pojawiają się refleksy na przedniej szybie, co też rozpraszać może uwagę prowadzącego pojazd.
Testowy Proace otrzymał też pakiet Easy (ekstra 9900 zł netto, w promocji 8316 zł netto), który obejmuje m.in. 17-calowe zamiast 16-calowych stalowych felg z oponami 215/60 R17C i z pełnymi kołpakami, bezkluczykowy system, zewnętrzne klamki w kolorze nadwozia oraz 2-strefową automatyczną klimatyzację czy kamerę cofania z kompletem czujników parkowania.
W składzie pakietu Easy znajdziemy także cyfrowy zestaw wskaźników oraz również 10-calowy centralny ekran z Android Auto i Apple CarPlay.
I o ile nie można narzekać na jakość wykonania deski rozdzielczej, to ze ściany grodziowej na nierównościach potrafiły dochodzić do uszu nieprzyjemne dźwięki.
Kolejny plus należy się za haczyk na wspomnianej ścianie grodziowej na kurtkę czy kamizelkę odblaskową – warty niemal drugie tyle, co Proace poliftowy Mercedes Vito W447 takowego haczyka nie ma!
Pamiętam jak dziś, kiedy we wrześniu 2016 roku na prezentacji i jazdach testowych debiutującej w Europie Toyoty Proace zwróciłem uwagę na nie do końca udaną lokalizację przycisków do obsługi nawiewów – musiałem odrywać plecy od oparcia, aby zwiększyć prędkość nawiewu.
Po faceliftingu ten element chyba pozostał kompletnie niezmieniony i dalej muszę oderwać plecy od oparcia, aby zwiększyć lub zmiejszyć siłę nawiewu.
Ładownia na 3 EP. Smart Cargo w serii
Toyota Proace z nadwoziem Long oferuje ładownię o kubaturze 6,1 m3, która pomieści uczciwie 3 europalety 1200×800 mm. Warto jednak wiedzieć, że fabrycznie już bazowy pakiet Active obejmuje pakiet Smart Cargo, co oznacza zdejmowaną klapę w przegrodzie za siedzącym po prawej stronie pasażerem.
Dzięki temu można zwiększyć pojemność paki o kolejne 0,5 m3 a także pozwala to przewozić dłuższe przedmioty. Po zdjęciu klapy i uniesieniu siedziska pasażera załadować można blisko 4 metrowe elementy typu rury czy profile.
Po podłodze długość ładowni to 2862 mm, jednak trzeba mieć świadomość, że przegroda w dolnej części wchodzi w stronę kabiny pasażerskiej, więc jakby mierzyć od ściany grodziowej do zamkniętych drzwi mierzona w połowie ich wysokości, to wychodzi już tylko 2560 mm.
Z kolei maksymalna wysokość paki to 1397 mm, natomiast szerokość ładowni dochodzi do 1636 mm, z czego pomiędzy nadkolami zostaje tylko 1258 mm.
Przesuwne prawe drzwi czy tylne symetryczne skrzydła to standardowe wyposażenie w Proace, jednak warto wiedzieć, iż te skrzydła otwierają się do konta 90 stopni lub – po zwolnieniu blokady – do 180 stopni.
Niestety, zawiasy umożliwiające otwarcie tylnych skrzydeł do kąta 270 stopni nie występują w typoszeregu K0, co dziwi, bo w segmencie średniej wielkości vanów znaleźć można modele oferujące taką funkcjonalność.
Z drugiej strony podwyższonego dachu też w typoszeregu K0 nie uświadczysz a np. Renault Trafic ma warianty L1H1 czy L2H2 a także opcję otwierania tylnych drzwi skrzydłowych do 270 stopni.
Wysokość progu załadunkowego nieobciążonej „blaszki” to nieco ponad 600 mm a wariant L2, czyli tzw. Long oferuje 8 punktów mocujących osadzonych na podłodze ładowni. I tutaj mała uwaga: jeżeli załadujemy 3 europalety z towarem, to ostatnia paleta przy tylnych skrzydłach może nachodzić na umieszczone tam uchwyty z „uszami”.
Francuski turbodiesel z zasięgiem 1000 km na jednym baku
Typoszereg K0 dostępny jest albo z napędem elektrycznym, albo dwoma turbodieslami: mniejszy to 1.5 D-4D 120 KM a większy 2.0 D-4D występuje w wariantach 144 KM i 177 Km. Oba spalinowe silniki wysokoprężne to oczywiście konstrukcje powstałe jeszcze kiedy nie było koncernu Stellantis a PSA Groupe.
W przypadku testowego egzemplarza pod maską zamontowany był większy silnik Diesla o pojemności 1997 ccm i mocy 144 KM, który zblokowany jest z 6-biegową manualną przekładnią. Warto przy okazji zauważyć, że w przypadku Toyoty Proace ta 144-konna jednostka oferowana jest tylko z tą przekładnią, choć bliźniaczy Citroen Jumpy czy Fiat Scudo ma w ofercie również 8-stopniowy „automat”.
Z kolei taką przekładnię automatyczną o 8. przełożeniach zamówić można w Proace tylko w wariancie 2.0 D-4D 177 KM, jednak z ta konstrukcja nie występuje za to z manualną przekładnią.
W każdym razie 144-konny silnik dobrze radził sobie podczas jazd testowych a skrzynia biegów nie haczyła i pracowała bardzo kulturalnie, podobnie jak sam 4-cylindrowy wysokoprężny motor, który – kolejna ciekawostka – nie posiada fabrycznie systemu Start-Stop.
Jeżeli więc jesteś z tych, którzy za każdym razem po odpaleniu auta wyłączają ten układ, to polecam. Bo średnie spalanie, które podczas testów przekroczyło nieco 8 litrów na 100 km trzeba uznać za naprawdę niezły wynik. W przypadku spokojnej jazdy ekspresówką z prędkościami 100-120 km/h spalanie spadało do nawet 6,3 litra na 100 km, co w połączeniu z 69-litrowym zbiornikiem oznacza 1000 km zasięgu.
W przypadku konkurencyjnego Vito W447 bazowy zbiornik ma tylko 57 litrów, ale w opcji jest też bak 70 litrów. Z kolei Ford Transit Custom może zatankować tylko 55 litrów i zwiększonego fabrycznego zbiornika nie ma w ofercie.
Szybsza jazda autostradowa czy miejska eksploatacja z większym ładunkiem oznacza spalanie dochodzące do 9,3 litra.
A skoro już mowa o szybszej jeździe, to powyżej 120 km/h zaczyna pojawiać się wyraźny szum powietrza dochodzący od słupków A. Natomiast, aby 2-litrowy turbodiesel żwawo reagował na wciśnięcie pedału przyspieszenia należy utrzymywać obroty w granicy 2000 obr./min. – wtedy właśnie mamy do dyspozycji maksymalny moment obrotowy wynoszący 340 Nm.
Proace prowadzi się poprawnie, choć zawieszenie jest nieco twarde – w przypadku osobowej odmiany Proace Verso różnica jest diametralna, bo minibus wręcz „pływa” po drodze a van (zwłaszcza nieobciążony albo z lekkim ładunkiem) potrafi twardo zareagować na większych nierównościach, o czym przypomina, jak już wspomniałem wcześniej, ściana grodziowa.
Irytuje za to układ informujący kierowcę o przekroczeniu dozwolonej prędkości, więc za każdym razem po wyłączeniu silnika trzeba ponownie dezaktywować to „tydyn, tydyn”. No bo, nie oszukujmy się, przy ograniczeniu do 50 km/h zaczniemy być powiadamiani o przekroczeniu prędkości o licznikowe 3 km/h.
A przejeżdżając przez miasto za każdym razem, kiedy będziemy chcieli wykonać jakiś szybszy manewr włączenia się do ruchu system będzie nas raczył już przy 53 km/h swoim „tydyn, tydyn,”. Marnym pocieszeniem jest fakt, że teraz wszystkie inne nowe dostawczaki mają dokładnie tak samo. O tempora, o mores!
Toyota Proace 2024 – cennik i wyposażenie
Bazowy Proace w wersji van i w wariancie Active z podstawowym turbodieslem 1.5 D-4D 120 KM kosztuje w promocyjnej ofercie 112 980 zł netto.
Z kolei furgon z nadwoziem Long oraz silnikiem 2.0 D-4D 144 KM wyceniono na 122 976 zł netto a na wyposażeniu seryjnym znajdziemy takie elementy jak np. klimatyzację manualną, tempomat i ogranicznik prędkości, asystenta utrzymania pasa ruchu i rozpoznawania znaków drogowych, poduszkę powietrzną dla kierowcy i poduszkę dla pasażerów, tylne czujniki parkowania czy pełnowymiarowe koło zapasowe oraz radio z 4 głośnikami i dotykowym 5-calowym wyświetlaczem i obsługą Bluetooth/USB.
Jak wspomniałem wcześniej, testowa „blaszka” otrzymała też opcjonalny pakiet Easy obejmujący m.in. cyfrowy zestaw wskaźników o przekątnej 10 cali oraz takiej samej wielkości centralny ekran dotykowy obsługujący bezprzewodowo Apple CarPlay i Android Auto.
Podsumowanie
Zaprojektowana i produkowana przez koncern Stellantis Toyota Proace wyraźnie góruje w rankingach rejestracji nad Citroenem Jumpy, Peugeotem Expertem czy Oplem Vivaro, choć to przecież wszystko jedna i ta sama konstrukcja.
O ile polscy klienci wysoko cenią markę Toyoty, to zapewne też bardziej do zakupu Proace niż Fiata Scudo czy Citroena Jumpy skłania ich też hasło „Gwarancja PRO 1 000 000 km lub 3 lata w cenie zakupu auta”.
Gwarancja PRO to program ubezpieczeniowy gwarantujący pokrycie kosztów napraw – rozpoczyna się w dniu wygaśnięcia fabrycznej gwarancji producenta i obowiązuje do 36 miesięcy od dnia wydania takiego dostawczaka Toyoty pierwszemu właścicielowi. Zapewne największe wrażenie robi tutaj limit przebiegu do 1 000 000 km.
Ubezpieczenie to obejmuje wszystkie mechaniczne, elektryczne, elektroniczne, hydrauliczne oraz pneumatyczne części i podzespoły zamontowane w pojeździe fabrycznie do sumy 100 000 zł.
A jak taki marketingowy zabieg połączymy z bogatym wyposażeniem standardowym, żwawym i oszczędnym zarazem turbodieslem, to taka Toyota Proace, choć z japońską technologią ma mało wspólnego, może nie być złym pomysłem na średniej wielkości furgon dla Twojej firmy.
Źródło zdjęć: dostawczakiem.pl