Czyżby zaczynał się spełniać czarny scenariusz? Produkująca auta dostawcze fabryka Stellantis Gliwice zwolni 500 osób.
To już potwierdzone. Jak informuje koncern Stellantis, w zakładzie w Gliwicach, gdzie produkowane są lekkie użytkowe pojazdy w postaci Peugeota Boxera, Citroëna Jumpera, Toyoty Proace Max czy Opela/Vauxhalla Movano z nadwoziem furgon, a także elektryczny Fiat e-Ducato, zlikwidowana zostanie trzecia zmiana.
Oznacza to zakończenie współpracy z 500 osobami z agencji pracy tymczasowej. Przejście na system dwuzmianowy ma nastąpić już od 30 września a powodem takiego stanu rzeczy ma być według Stellantis pogarszająca się sytuacja na rynku motoryzacyjnym, w tym transformacja w kierunku pełnej elektromobilności w Europie.
– Zwolnienia zostały ogłoszone z tygodnia na tydzień. Umowy rozwiązane zostaną z pracownikami agencji pracy tymczasowej. Jesteśmy pełni niepokoju o to, co będzie dalej z naszym zakładem – mówi Mariusz Król, szef „Solidarności” w Stellantis Gliwice.
– Gdy przechodziliśmy z produkcji samochodów osobowych na auta dostawcze, przedstawiano nam perspektywę pracy na 18 zmian produkcyjnych w ciągu tygodnia, przy tempie linii na poziomie 40 aut na godzinę. Tymczasem obecnie mamy pracować na 10 zmian w tygodniu, w tempie 21 samochodów na godzinę – dodaje Mariusz Król.
W odpowiedzi na ogłoszenie likwidacji trzeciej zmiany w zakładzie Stellantis Gliwice „Solidarność” skierowała list do prezesa koncernu Stellantis Carlosa Tavaresa. Polscy związkowcy zwrócili się o przedstawienie planów i perspektyw dla tego zakładu. – Oczekujemy jasnej deklaracji. Pracownicy muszą wiedzieć, jaka czeka ich przyszłość. Mamy bardzo doświadczoną i kompetencją załogę. Jeżeli pracownicy nie będą mieli poczucia stabilności, zaczną po prostu uciekać z firmy – wyjaśnia przewodniczący „Solidarności” w Stellantis Gliwice.
Źródło zdjęcia: Stellantis