Reklama

Test: MAN eTGE – elektryk z dolarami na dachu (wideo, zdjęcia)

Test: MAN eTGE – elektryk z dolarami na dachu (wideo, zdjęcia)
Do zabezpieczenia ładunku służyły tylko listy przy podłodze wykonanej ze sklejki. Pojemność tego kontenera to nieco ponad 13,5 m3.

Oznacza to, że kubatura przeznaczona na ładunek nieco przekracza 13,5 m3.

Zewnętrzne poszycie wykonano z laminatu poliestrowo-szklanego a rdzeń to już płyty z polistyrenu ekstrudowanego (styrodur XPS). Sporym udogodnieniem dla kierowcy była zamontowana na tylnym aluminiowym portalu kamera cofania, której obraz wyświetlany był na centralnym 8-calowym ekranie.

Reklama

Dzięki wysoko umieszczonemu nad dwuskrzydłowymi drzwiami obiektywie można bardzo precyzyjnie cofać w wąskich uliczkach czy pod rampę załadowczą a wtedy przydadzą się też zamontowane z tyłu gumowe odbojniki.

Z drugiej strony obudowa kamery zwiększała wysokość całkowitą pojazdu do 3100 mm, co może ograniczyć też wjazd do niektórych miejsc – mnie w ten sposób „odpadła” możliwość dotarcia do dwóch darmowych ładowarek. A skoro już mowa o ładowaniu…

Zespół napędowy z elektrycznego Golfa w dużym dostawczaku

Elektryczny silnik eTGE dysponuje maksymalnym momentem obrotowym równym 290 Nm, który dostępny jest od 3,300 do 11,700 obr./min.

Pod maską testowego pojazdu zamontowana był elektryczny silnik o mocy 100 kW/136 KM, którego maksymalny moment obrotowy dochodzi do 290 Nm.

Prąd niezbędny do wprawienia w ruch MAN-a eTGE czy VW e-Craftera skumulowany jest w umieszczonych pod podłogą ładowni litowo-jonowych bateriach trakcyjnych o pojemności 35,8 kWh.

Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, żeby zauważyć, że grupa VAG oferowała już kiedyś taki zespół napędowy – od 2017 roku VW e-Golf dysponował takim silnikiem i takim akumulatorem trakcyjnym.

Już widzę ten gorzki uśmiech politowania 🙂 Ale w mieście eTGE – i to nawet z 400 kg obciążeniem – prezentowane auto radziło sobie bardzo dobrze.

Natychmiastowa reakcja na wciśnięcie pedału przyspieszenia a do tego automatyczna przekładnia i przyjemna cisza podczas miejskiej jazdy. Ponadto brak wibracji towarzyszących dieslowi wkręcającemu się na obroty czy niezłe właściwości jezdne – to na pewno argumenty świadczące na korzyść eTGE.

Z drugiej strony pojemność akumulatora mającego niespełna 36 kWh po prostu skazuje eTGE do typowo miejskich zadań z dziennymi przebiegami rzędu 50-60 km. I to raczej wyłącznie w obrębie miejskich aglomeracji, bez przelotów po obwodnicy z maksymalną prędkością dochodzącą do 90km/h. Przy okazji: nie pozdrawiam kierowcy 40-tonowego zestawu z kruszywem trąbiącego na mnie jadącego po S7 równe 85 km/h, a byłem na prawym pasie…

Na Orlenie pożałowali kabla a i gniazdo w eTGE mogłoby być z przodu a nie za drzwiami kierowcy. W efekcie musiałem stanąć w poprzek na dwóch miejscach wyznaczonych do ładowania elektryków…

Jeżeli zatem potrzebujesz codziennie pokonać 300, 400 a może nawet 500 km, to po prostu elektryczne busy nie są dla Ciebie. Przynajmniej na nie tym etapie ich rozwoju.

Czy zatem da się zrobić te 100 km po mieście? Tak, zwłaszcza, jeżeli będzie świecić słońce a wtedy solary na dachu będą przekazywać energię do zasilania urządzeń pokładowych oszczędzając przy tym prąd z baterii trakcyjnej.

Zamontowana w prezentowanym pojeździe instalacja solarna ma właśnie za zadanie doładowywać akumulator główny podczas postoju a w trakcie jazdy zasilać m.in. reflektory, silnik wycieraczek czy dmuchawę.

Podziel się:
2

Odpowiedzi

Napisz tu swoją opinię

  1. DolarNaDachu

    Bardzo ciekawe jak te Dolary są przyczepione do dachu 😉

  2. dostawczakiem.pl

    To zabawa słowem i celowy zarazem zabieg stylistyczny. Solary brzmią podobnie dolary a pisząc „z dolarami na dachu” podkreślam, że to czysty pieniądz takie solary, bo same produkują prąd ze słońca… albo puszczam oczko, że to jednak ironia i ktoś wydał sporo kasy i wozi na dachu niemałą sumkę 😉

Komentarze zamknięte.