W opuszczonych halach stoją sobie między innymi prototypowe Lubo i kabiny Pasagona – unikalne zdjęcia z lubelskich zakładów od Jacka.
Na początek krótki rys historyczny. Pod koniec 1948 roku zapadła decyzja, aby w dawnych zakładach Lilpop, Rau i Loewenstein (LRL) w Lublinie rozpocząć produkcję ciężarówki na licencji radzieckiego GAZ-a 51.
Powstała w ten sposób 7 listopada 1951 roku z linii montażowej Fabryki Samochodów Ciężarowych zjechał pierwszy egzemplarz Lublina 51.
Przestarzała już wtedy konstrukcyjnie ciężarówka wytwarzana była do 1959 roku, kiedy to zastąpiona została przez dostawczego Żuka.
Od Lublina do Lubo i Pasagona – historia upadków
Lubelska fabryka do 13 lutego 1998 roku wyprodukowała 587 818 sztuk tego kultowego już dziś modelu. Nieco wcześniej, a dokładnie 15 października 1993 roku z linii montażowych Fabryki Samochodów w Lublinie zaczął zjeżdżać następca Żuka, czyli Lublin.
W międzyczasie lubelska fabryka zmieniała właścicieli. Do roku 1995 należała do Skarbu Państwa, a w latach 1995–2001 fabryka stałą się własnością koreańskiego koncernu Daewoo.
Po ogłoszeniu upadłości Daewoo Motor Polska, w latach 2002-2003 zakład stał się oddziałem Wytwórni Silników Wysokoprężnych „Andoria” S.A., a następnie Andoria-Mot Sp. z o.o.
Zobacz też: Fiat Ducato MY2020 – mocniejsze silniki i 9-stopniowy automat
Następnie w latach 2003-2007 właścicielem fabryki było rosyjsko-brytyjskie konsorcjum Intrall (od International Truck Alliance). Poza wprowadzeniem zmodernizowanego dostawczaka, znanego jako Intrall Lublin (m.in. do dzisiaj jeżdżą we flocie Bodzio Meble), opracowano też następcę Lublina.
Lubo, bo o nim mowa, zaprezentowany został we wrześniu 2006 roku. Samochód nie wszedł jednak nigdy do seryjnej produkcji i powstał tylko w kilku egzemplarzach jako prototyp prezentowany m.in. na targach czy na zdjęciach z folderów reklamowych. Dlaczego? Bo spółka Intrall Polska na wskutek zadłużenia upadła w 2007 roku.
W kwietniu 2009 roku polska firma DZT Tymińscy z Siemiatycz, która została właścicielem praw do produkcji samochodów dostawczych (Lublin) oraz terenowych (Honker).
Zobacz też: Prototypowy Pasagon na otomoto.pl – do kupienia furgon i kombi
Poprzez zakup gruntów, budynków, maszyn i urządzeń produkcyjnych, ale też i dokumentacji konstrukcyjnej oraz technologicznej, firma DZT Tymińscy zmodernizowała Lublina i próbowała go sprzedawać pod nazwą Pasagon.
Dostępny w wersji furgon czy pod 5-osobowej kombi Pasagon napędzany był silnikiem Andorii ADCR o pojemności 2 636 ccm i mocy 115 KM, który spełniał już normy spalin Euro 4.
Ze względu na brak popytu sprzedano podobno nieco ponad 100 Pasagonów, co czyni te auta mocno unikatowymi egzemplarzami.
Puste hale a w nich Lubo i kabiny Pasagona
Co pozostało dzisiaj z wielkich planów na dalszą produkcję dostawczych samochodów?
Aktualnie będąca w upadłości likwidacyjnej spółka DZT Fabryka Samochodów w Lublinie zarządzana jest przez syndyka, który wyprzedaje poszczególne urządzenia i budynki.
Kilka dni temu hale przy ulicy Frezerów miał okazję zwiedzić Jacek, który zgodził podzielić się zdjęciami, które wykonał podczas nieformalnego zwiedzania zakładu.
W środku strzeżonego i zamkniętego dla postronnych osób obiektu stoi m.in. żółte Lubo, jako podwozie do zabudowy. Co ważne, na kabinie widać już nakleję Honker, gdyż DZT chciało sprzedawać Pasagona i Lubo pod nazwą Honker Cargo (zdjęcie główne).
W hali stoi też biały furgon na bliźniakach, który – jak zauważył Jacek – nie miał zamontowanego silnika i skrzyni biegów.
Stojące w halach Lubo (a w zasadzie już Honkery Cargo) są mocno zdekompletowane.
– Samochody mają porozkręcane deski rozdzielcze czy pozdejmowane kierownice. Pocieszające jest to, że blacharsko i lakierniczo są idealne – informuje Jacek.
Jednym z niedokończonych pojazdów przy Frezerów jest 3-osiowy Honker. Oferowana przez DZT terenówka o nazwie Honker 4×4 otrzymała dodatkową wleczoną oś. Auta trafić miało prawdopodobnie do Nigerii, ale…
Zobacz też: Lublin na bliźniakach i z silnikiem z Iveco Daily – to rarytas
W kwietniu 2015 roku dziesięć Honkerów trafiło na pokład kontenerowca wypływającego z portu w Gdyni.
Jednak ABW odkryło, że auta miały zdemontowane i ukryte w środku pojazdów wieżyczki strzelnicze.
A że DZT nie miało koncesji na handel sprzętem wojskowym, to Zbigniewowi T., prezesowi spółki przedstawiono zarzuty za nielegalny handel sprzętem wojskowym.
Oskarżony na początku 2019 roku sam złożył wniosek o samowolne poddanie się karze w postaci m.in. 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata…
Źródło zdjęć: Jacek