Reklama

MAN TGE 4×4 i eTGE – testy na torze off-road i wyścigi na 1/4 mili

MAN TGE 4×4 i eTGE – testy na torze off-road i wyścigi na 1/4 mili

Elektryk kontra turbodiesel, czyli wyścigi na (niemal) ćwierć mili

Elektryk kontra silnik Diesla – braterskie pojedynki w sprincie raz za razem wygrywał eTGE.

Po jazdach na torze off-road i najbliższych okolicznych drogach i polnych dróżkach przyszła kolej na elektryczną gamę eTGE.

Poza prezentacją otwartej zabudowy skrzyniowej na bazie furgonu, czy 22-osobowego autobusu największe emocje wzbudzały wyścigi równoległe na dystansie blisko 400 metrów.

Reklama

Seryjny MAN eTGE ze 136-konnym silnikiem trakcyjnym dysponującym momentem obrotowym dochodzącym do 290 Nm ścigał się z furgonem o oznaczeniu 3.140, a więc z 2-litrowym turbodieslem o mocy 140 KM, który generuje 340 Nm – oba auta miały pustą ładownię i napęd na przednie koła.

To dostępność a nie same maksymalne wartość momentu obrotowego były kluczowe w sprincie ze startu zatrzymanego.

W obu przypadkach kierowcy musieli w zasadzie tylko szybko zareagować na sygnał startu i wcisnąć do oporu pedał przyspieszenia.

Bowiem w furgonie z silnikiem Diesla pod maską zamontowano 8-stopniowy „automat” a w eTGE standardowo montowana jest 1-biegowa automatyczna przekładnia.

W zdecydowanej większości wypadków elektryczna „blaszka” nie dawała szans swojemu spalinowemu bratu. A wynikało to z prostej przyczyny.

Zobacz też: MAN eTGE – pierwsza jazda elektrycznym furgonem z Wrześni

Maksymalny moment obrotowy w elektrycznym eTGE dostępny jest już od pierwszych metrów, natomiast turbodoładowana jednostka wysokoprężna szarego furgonu po prostu potrzebuje „wkręcić się” na 1600-2250 obr./min, bo wtedy osiąga te 340 niutonometrów.

Podziel się: