Test: Opel Vivaro C – fabryczna brygadówka (wideo, zdjęcia)

Test: Opel Vivaro C – fabryczna brygadówka (wideo, zdjęcia)

Produkowany od 2019 roku w zakładach Sevelnord Opel Vivaro C dostępny jest m.in. jako 6-osobowy furgon załogowy. Jakie plusy i minusy ma ta wersja?

Produkowana od marca 2016 roku we francuskiej fabryce Sevelnord III generacja Citroena Jumpy, Peugeota Experta oraz II generacja Toyota PROACE doczekała się kolejnego klona.

Zobacz też: Test: Toyota ProAce 2.0 D-4D 150 KM – furgon w wersji Medium (wideo, zdjęcia)

Reklama

Testowy Opel Vivaro C to wersja nadwoziowa Long o długości 4 959 mm. Tylne dwuskrzydłowe drzwi to standard, ale przeszklenia z ogrzewaniem i z wycieraczkami wymagają dopłaty 1200 zł netto.

Pierwsze egzemplarze typoszeregu K-Zero z emblematami Opla opuściły linię montażową w Hordain pod koniec lutego 2019 roku.

Wcześniej dwie poprzednie generacje Vivaro powstawały w zakładach Sandouville należących do grupy Renault.

Vivaro C, jak reszta wymienionych wyżej wcieleń projektu K-Zero, dostępna jest z m.in. z nadwoziem typu furgon występującym w trzech długościach, ale z jedną wysokością dachu.

Testowy Opel Vivaro C z silnikiem 2.0 D/122 KM to wersja pośrednia (tzw. Long ) z 6-osobowym wnętrzem oraz składaną kanapą w drugim rzędzie.

Furgon Załogowy Flex, czyli po naszemu brygadówka na „blaszce”

Metalizowany srebrny lakier, którym pokryto przedni i tylny zderzak a także obudowy lusterek czy klamki wymaga dopłaty 2000 złotych netto.

Standardowo na polskim rynku każdy Opel Vivaro C ma lakierowane zderzaki, a także listwy boczne, klamki oraz obudowy zewnętrznych lusterek.

Może i ładnie się prezentuje taki furgon, ale na placach budowy czy pod marketem budowlanym nietrudno o „przecierkę”.

Poza lakierowanymi elementami seryjnie najnowsze wcielenie Vivaro otrzymało także światła do jazdy dziennej LED czy reflektory przeciwmgielne.

W środku znajdziemy miejsce dla 6-osobowej ekipy (w układzie 3+3). W razie potrzeby tylną kanapę można złożyć razem z metalową kratkową przegrodą, ale o tym wspomnę przy okazji opisywania ładowni.

Zobacz też: Przewóz ładunków minibusem – wyniki testu zderzeniowego (wideo)

Wystająca obudowa dźwigni zmiany biegów mocno ogranicza miejsce na nogi dla środkowego pasażera. Za to na plus należy zaliczyć 60-litrowy schowek pod siedziskiem kanapy – bez problemu zmieszczą się tam dwa kaski budowlane, kilka kamizelek odblaskowych czy pasy transportowe.

Deska rozdzielcza nowego Opla Vivaro w zasadzie poza emblematem na kierownicy, to tak naprawdę ten sam kokpit, co w innych wcieleniach K-Zero.

Znajdziemy tu i miejsce na kubek z kawą (na szczycie deski rozdzielczej po lewej i prawej stronie), czy otwartą półkę pod wyświetlaczem systemu multimedialnego, gdzie można schować np. smartfona czy większy notes.

Do tego spasowanie elementów stoi na bardzo przyzwoitym poziomie, chociaż w dotyku plastiki są twarde i niezbyt przyjemne w dotyku.

Zobacz też: Opel Vivaro 2019 – kolejny klon Citroëna Jumpy i Peugeota Experta

Vivaro C w wersji z kabiną załogową i składaną kanapą otrzymał tapicerkę ze sztucznej skóry – żeby usunąć z niej większość zabrudzeń wystarczy mokra szmatka.

Na przednich miejscach i kierowca i pasażer znajdą odpowiednią ilość przestrzeni, ale jeżeli pomiędzy nimi usiądzie jeszcze jedna osoba, to może mieć problem z miejscem na nogi.

Za to na tylnej kanapie bez problemu zmieści się trzech dorosłych mężczyzn.

Niestety, pozbawiona tapicerki tylna część auta nie wpływa na zachowanie ciszy przy szybszej jeździe, a i przy niższych temperaturach przewożonym na składanej kanapie pracownikom może być zimno.

Do tego producent nie przewidział kilku schowków na rzeczy osobiste jadących z tyłu pasażerów.

W skład pakietu „Furgon Załogowy Flex 6-osobowy” za 16 300 zł netto wchodzą (poza składaną ławką z przegrodą) przyciemniane szyby po obu stronach kanapy, podłoga ze sklejki o grubości 9 mm oraz boczne poduszki powietrzne z przodu.

O ile prawe przesuwne drzwi to standard, to lewe przesuwne drzwi wymagają dopłaty 1400 zł netto.

Opel Vivaro III – wymiary paki i ładowność

Furgon załogowy ze złożoną do pionu kanapą oferuje do 4,7 m3 przestrzeni ładunkowej. Kiedy opuścimy tylną ławkę, do dyspozycji mamy już tylko 3,2 m3.

Przy podłodze furgon brygadowy w wersji Long oferuje ładownię o maksymalnej długości 2037 mm (mierzone przy podłodze).

Jeżeli tylna kanapa będzie rozłożona do przewozu pasażerów, to w połowie wysokości paki jej długość będzie wynosić 1296 mm.

Natomiast po złożeniu tylnej ławki długość ładowni zwiększa się o 534 mm (do 1830 mm).

Maksymalna szerokość ładowni Vivaro C to 1628 mm, a przy nadkolach 1258 mm, więc bez problemu zmieści się tam dłuższy bok europalety.

Zobacz też: Ford Transit Custom – pierwsza jazda miękką hybrydą (wideo, zdjęcia)

Szerokość otworu po otwarciu bocznych drzwi wynosi 935 mm, ale przez zamontowaną tam kanapę – nawet w pionowej pozycji – nie załadujemy tamtędy wózkiem widłowym europalety z towarem.

Z kolei maksymalna wysokość paki wersji Long, to 1397 mm.

Tyle teorii i cyferek. Jeżeli zatem będziemy chcieli przewieźć na tylnej kanapie pasażerów, to w ładowni zmieści się tylko jedna europaleta.

Jednak po złożeniu ławki z przegrodą znajdzie się tam miejsce na drugą europaletę, ale wcześniej trzeba ułożyć na podłodze dwie grubsze deski wzdłuż auta.

Po co? Żeby właśnie na tych deskach usadowić tą drugą europaletę, bo z podłogi brygadówki wystają plastikowe obudowy kotwiczenia kanapy!

Warto przy okazji dodać, że nawet po złożeniu pionowo kanapy nie załadujemy ani przez prawe, ani lewe przesuwne drzwi europalety widlakiem.

Jak wynikało ze wpisu do dowodu rejestracyjnego testowa brygadówka oferuje 1208 kilogramów ładowności.

Jak bezpiecznie umieścić w ładowni dwie europalety? Po złożeniu tylnej ławki trzeba ułożyć wzdłuż paki dwie deski i dopiero na nich osadzić paletę z ładunkiem.

Oznacza to, że poza 6-osobową brygadą budowlańców czy drogowców, z których każdy niech waży po 100 kilogramów, do Vivaro można zapakować jeszcze ponad 600 kilogramów worków cementu czy wapna!

Do zabezpieczenia przewożonego w ładowni Vivaro Long towaru służy 6 zaczepów, z czego przed kanapą zamontowano 2 sztuki, więc ciężko z nich skorzystać nawet wtedy, kiedy złożymy pionowo siedzisko…

O dziwo, nawet przy maksymalnym wykorzystaniu ładowności Vivaro, auto sprawnie przyspiesza i stabilnie pokonuje zakręty, ale o tym napiszę więcej w dalszej części artykułu.

Elastyczny silnik, ale z haczącą skrzynią biegów

Wysokoprężny silnik z rodziny DW10 o pojemności 1997 ccm spełnia normy spalin Euro 6.2 i standardowo wyposażony jest w system Start&Stop oraz układ SCR ze zbiornikiem AdBlue o pojemności 22,4 litra.

Gama silnikowa wszystkich wcieleń K-Zero składa się z dwóch jednostek wysokoprężnych konstrukcji PSA.

Mniejszy turbodiesel o pojemności 1499 ccm występuje w wersjach 102 KM oraz 120 KM.

Większy 2-litrowy silnik Diesla występuje natomiast w trzech wariantach mocy: 122 KM, 150 KM i 177 KM.

Prezentowany egzemplarz napędzany był najsłabszą odmianą jednostki 2.0 D o mocy 122 KM, która generuje przyzwoite 340 Nm przy 2000 obr./min.

Muszę przyznać, że ta 4-cylindrowa konstrukcja sprawnie napędzała brygadówkę Opla zachowując umiarkowane zapotrzebowanie na paliwo.

Średnio podczas testu Vivaro 2.0 D/122 KM spalało 8 litrów oleju napędowego na 100 kilometrów, chociaż ani razu nie użyta została klimatyzacja.

Zobacz też: Mercedes Vito 2020 – silniki OM 654 i nowe systemy bezpieczeństwa

Dlaczego? Bo ten egzemplarz jej nie miał. I o tyle to dziwne, że seryjnie na polskim rynku manualna klimatyzacja należy do wyposażenia standardowego!

Kolejna wtopa, chociaż bardziej należałoby użyć tutaj określenia „porażka”, to 6-biegowa ręczna skrzynia… A dokładniej jej tendencja do haczenia przy wbijaniu „dwójki” i „trójki”.

Przyznam, że naprawdę wieloma samochodami miałem okazję jeździć, ale w „blaszce” Opla nie znalazłem sposobu na tą przekładnię.

Wspomniane biegi haczyły zarówno przy spokojnym i zarazem harmonijnym ruchu dźwignią, jak i przy szybkiej próbie wrzucenia kolejnego biegu. Bez znaczenia były też obroty silnika, a nawet temperatura zespołu napędowego…

Zawieszenie tylnej osi składa się ze sprężyn śrubowych podpartych na ustawionych ukośnie wahaczach wleczonych.

Do tego na tempomacie można było ustalić prędkość np. na 243 km/h, chociaż według producenta takie 122-konne Vivaro pojedzie najszybciej 170 km/h 🙂

Za to pod względem prowadzenia III generacji Vivaro – tak jak i każdemu innemu wcieleniu typoszeregu K-Zero – wypada wystawić wysokie noty.

Precyzji układu kierowniczego nie można niczego zarzucić, a i komfort resorowania stoi na wysokim poziomie.

Opel Vivaro III – cennik i wyposażenie

W Polsce cennik Opla Vivaro C startuje od 91 400 zł netto. W tej cenie otrzymamy furgon z nadwoziem Compact o długości 4,6 metra ze 102-konnym silnikiem o pojemności 1499 ccm.

W standardzie auto oferuje m.in. poduszkę powietrzną dla kierowcy i pasażera, radio z Bluetooth i USB, elektryczne przednie szyby, manualną klimatyzację, tempomat z ogranicznikiem prędkości, centralny zamek z pilotem czy 2-osobową kanapę ze schowkiem pod siedziskiem oraz stalowe obręcze koł z oponami w rozmiarze 215/65 R16.

Opcjonalny system Multimedia Navi Pro obsługuje także aplikacje Apple Car- Play oraz Android Auto, dzięki czemu można na 7-calowym kolorowym ekranie wyświetlić obraz z naszego smartfona.

Z kolei Vivaro z nadwoziem Long i jednostką 2.0 Diesel o mocy 122 KM wyceniono na 102 900 zł netto.

Do tej ceny należy dopłacić 16 300 zł netto, aby otrzymać 6-osobową kabinę załogową Flex ze składaną kanapą.

Testowy pojazd doposażono jednak w kilka opcji, w tym w stalowe obręcze kół z oponami 215/60 R17 (dopłata 700 zł netto) czy system Multimedia Navi Pro z nawigacją 3D i łączami Bluetooth oraz gniazdem USB (ekstra 4300 zł netto).

Prezentowana „blaszka” doposażona została również w pakiet czujników parkowania przód/tył, w skład którego wchodzi też układ monitorowania martwego pola i elektrycznie składane lusterka boczne za dodatkowe 2100 zł netto.

Podsumowanie

Opel Vivaro C ma bogate wyposażenie fabryczne a 122-konny turbodiesel jest elastyczny i potrafi oszczędnie gospodarować paliwem.

Niestety przyjemność z jazdy potrafi popsuć skrzynia biegów, a do tego goła blacha za przednim rzędem siedzeń mocno obniża komfort podróżowania na trasach szybkiego ruchu – jest nie tylko głośno, ale potrafi być też i zimno.

Brygadówka Opla potrafi dać sporo frajdy z jazdy i posłusznie wykonuje polecenia kierowcy, nawet kiedy w środku zasiądzie kilku rosłych budowlańców a na pace zapakujemy dodatkowe obciążenie.

Zastanawia mnie tylko, jak wypadłby w tej wersji silnik 1.5 D/120 KM, bo zamiast 15,1 sekundy do „setki” przyspiesza w 13,9 sekundy, a prędkość maksymalna jest identyczna i wynosi w obu przypadkach 170 km/h.

Do tego – jak podaje sam producent – jednostka 1.5 potrafi spalić o ponad litr mniej na każde 100 kilometrów niż 122-konny motor 2.0 D, i jeszcze do tego jest tańsza o 4 500 zł netto…

Podziel się: