W centrum technicznym w Dunton Ford pokazał nowe rozwiązania pod zabudowy Transitów. Zaprezentowano też nowe usługi dla autoryzowanych firm nadwoziowych.
W dniach 5-6 lutego miałem przyjemność uczestniczyć w evencie „Ford Commercial Vehicle Converter Day 2020″.
Zaproszonym do Dunton Technical Centre przedstawicielom mediów z całej Europy, przekazano sporą dawkę informacji nie tylko z obszaru pojazdów modyfikowanych.
Wśród poruszanych tematów mówiono też m.in. o usługach łączności stosowanych w nowych samochodach dostawczych Forda, czy kwestiach związanych z procedurą pomiaru WLTP dla samochodów modyfikowanych z gamy Forda.
Ford Dunton Technical Center
Zacznijmy od tego, że w Dunton w hrabstwie Essex na południu Wielkiej Brytanii, znajduje się m.in. centrum rozwoju lekkich samochodów użytkowych Forda.
Pracujący tam inżynierowie, informatycy czy managerowie opracowują i wcielają do produkcji wszystkie modele z gamy Transita (poza Transitem także Transit/Tourneo Custom, Transit/Tourneo Connect itd.) oraz pick-upa Rangera, ale też zajmują się m.in programem konwersji pojazdów oraz współpracą z firmami zabudowującymi.
Warto przypomnieć, że Ford w 2019 roku był liderem w europejskim segmencie LCV (kraje EU 20) z udziałem w rynku na poziomie 13,8%.
Zobacz też: Test: Ford Transit 2.0 EcoBlue 185 KM – furgon L4H3 (wideo, zdjęcia)
Oznacza to, że samochody lekkie samochody dostawcze, specjalistyczne, ale też minibusy oraz pick-upy to bardzo ważny dla Forda obszar.
Szkieletowa rama i nowe opcje wyposażenia
Według ludzi z Forda, około 50% pojazdów z gamy modelowej Transita jest modyfikowanych do wykonywania bardzo różnych zadań.
W Dunton eksperci od pojazdów modyfikowanych pokazali m.in. podwozie do zabudowy na bazie Forda Transita.
Szkieletowa rama jest o 102 mm niższa i do 200 kg lżejsza od ramy występującej przy zwykłym podwoziu. Fabrycznie taka wersja podwozia pozbawiona jest tylnej ściany w kabinie pasażerskiej i ma być dostępna w trzech wersjach długości.
Co ciekawe, najdłuższa odmiana L5 ma mieć rozstaw osi o długości aż 4522 mm i występować z napędem na przednie koła.
Według ludzi odpowiedzialnych za kwestie konwersji i zabudów, ta najdłuższa „szkieletowa” wersja Transita pojawić się ma w ofercie jesienią 2020 roku.
Zobacz też: Ford Transit Custom – pierwsza jazda miękką hybrydą (wideo, zdjęcia)
Wśród rozwiązań, nad którymi pracują inżynierowie w Dunton jest system kontrolujący realną masę pojazdu, co uchronić ma przewoźnika czy kierowcę przed przeciążeniem samochodu.
Poza całkowitą masą system na wyświetlaczu wskaże także nacisk na przednią oraz tylną oś, co pozwoli to lepiej rozłożyć towar w ładowni, przez co dostawczak będzie stabilniej się prowadził, zwłaszcza przy niespodziewanych manewrach na drodze.
Jak na razie Overload Protection System (z ang. system ochrony przed przeciążeniem) stworzony wspólnie z zewnętrzną firmą VGP opracowany został dla „dużego” Transita i to w wersji na rynek brytyjski.
Jednak niebawem ma być on dostępny dla innych europejski krajów.
Kolejnym pomysłem wprowadzonym na razie wyłącznie na rynek w Wielkiej Brytanii są elektronicznie sterowane panele wysokiej widoczności.
Mające grubość około 1-1,5 mm odblaskowe żółto-czerwone nakładki zamontowane na tylnych drzwiach mają dodatkowo podświetlaną żółtą powierzchnię.
Zobacz też: Zabudowy osobowe z poświadczeniem od 15 stycznia 2020
Takie rozwiązanie zwiększa widoczność a przez to bezpieczeństwo np. pracowników służby drogowej, mobilnych serwisantów czy pilotów zestawów przewożących ładunki ponadgabarytowe.
W ramach ścisłej współpracy z zabudowcami, firmy zajmujące się konwersją użytkowych modeli Forda mogą korzystać z internetowego podręcznika montażu nadwozia i wyposażenia BEMM (z ang Body & Equipment Mounting Manual).
Zabudowcy mogą także liczyć na wsparcie inżynierów z Dunton chociażby poprzez specjalny adres email, na który mogą wysłać zapytanie o nurtujące ich kwestie.
Laboratoria, testy i kalkulator WLTP dla zabudowców
Dunton Technical Center to nie tylko ośrodek zajmujący się samochodami dostawczymi, ale też centrum badawczo-rozwojowe jednostek napędowych.
W trakcie pobyty w Dunton dziennikarze mogli zobaczyć z bliska Advanced Propulsion Laboratory (APL), czyli miejsce, gdzie testowane są jednostki napędowe m.in. pod względem optymalizacji spalania czy charakterystyki pracy.
Kolejnym laboratorium, które odwiedziłem zajmowało się emisjami spalin. To tutaj podczas żmudnej pracy na stanowiskach pomiarowych przeprowadzane są cykle pomiaru emisji spalin według standardu WLTP (z ang. Worldwide Harmonized Light-Duty Vehicles Test Procedure).
Zobacz też: WLTP w samochodach dostawczych od 1 września 2019 roku
Zebrane na hamowniach podwoziowych dane są następnie weryfikowane już na drogach w ramach procedury RDE (z ang. Real Driving Emission).
RDE to nic innego jak przeprowadzone w rzeczywistych warunkach drogowych przejazdy.
Szczegółowo ustalony czas i przebieg takiego drogowego testu to nie lada wyzwanie dla producenta. Zamontowane urządzenia pomiarowe wyłapują wszystkie gazy wydostające się z pojazdu w trakcie jazdy, ale wystarczy, że na trasie przejazdu dojdzie do kolizji i trzeba będzie zatrzymać nieplanowo samochód, co oznaczać może oznaczać, że całą procedurę trzeba powtórzyć od początku.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że zabudowcy drugiego etapu mogą wykorzystać stworzony przez Forda kalkulator on-line.
Zobacz też: Targi zabudowców Fiat Professional 2019 w Kielcach (zdjęcia)
Na podstawie danych o masie skompletowanego auta (dodatkowy ciężar np. kontenera z windą), jego powierzchni czołowej (m.in. skraplacz agregatu chłodzącego na dachu) czy zwiększonych oporach toczenia spowodowanych (np. zamontowane opony z terenowym bieżnikiem) system automatycznie wygeneruje raport WLTP przypisany do konkretnego numeru VIN pojazdu.
Ostatnie z trzech laboratoriów, które odwiedziłem to ETL, czyli Environmental Test Laboratory (z ang. Laboratorium Testów Środowiskowych).
W specjalnie izolowanych halach można uzyskać ekstremalne warunki klimatyczne panujące na naszej planecie.
W dwóch z czterech komór można uzyskać ciśnienie barometryczne odpowiadające w przybliżeniu temu z Doliny Śmierci w Kalifornii (91 metrów poniżej poziomu morza).
Z drugiej strony ETL da radę wygenerować ciśnienie panujące na wysokości 3658 m.n.p.m. a więc mniej więcej takie, jakie spotkać można w La Paz, stolicy Boliwii.
Zobacz też: Zabudowy osobowe z poświadczeniem od 15 stycznia 2020
Laboratorium Testów Środowiskowych potrafi w swoich komorach testować pojazdy w temperaturach od -40 do +55 sropni Celsjusza dopasowując dowolnie wilgotność jaka ma panować w komorze.
W ramach ciekawostki dodam, że w ciągu tygodnia utrzymanie samego Laboratorium Testów Środowiskowych kosztuje Forda 19 000 funtów (około 100 000 złotych) tygodniowo!
PS: Podczas mojej wizyty w Dunton prezentowane były także inne bardzo ciekawe wiadomości, jednak zostały one objęte embargiem na publikację – będę mógł napisać coś więcej o kolejnych nowościach dopiero w kwietniu.
Źródło zdjęć: Ford